Spowalniacz, fotoradar albo stały posterunek policji na Koszalińskiej potrzebne od zaraz. Oczywiście wszystkie wyżej wskazane rozwiązania nie wchodzą w grę (z różnych względów), więc pozostaje jedynie czekanie, kiedy znów dojdzie do tragedii!
Nieszczęście mogło stać się już w minioną niedzielę, gdy pędzący ze zbyt dużą prędkością mercedes na gdańskich numerach nagle „zatańczył na drodze” zjechał na przeciwległy pas jezdni i zderzył się (a w zasadzie został popchnięty) z prawidłowo jadącym Citroenem (jechało w nim 6 osób, w tym 3 dzieci). W efekcie Mercedes przeleciał przez chodnik i wylądował w ogródku po drugiej stronie ulicy.
Szczęśliwie nikt w tym momencie tamtędy nie szedł. A gdyby ktoś tam był?!
Znów mielibyśmy tragedię!
Dla przypomnienia: w tym właśnie miejscu (przejście dla pieszych koło starej gazowni) kilkanaście miesięcy temu zginęły dwie, przechodzące po pasach osoby, a kilkadziesiąt metrów dalej, też na przejściu – rowerzysta i przechodzeń. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że prawie codziennie dochodzi tu do kolizji.
Po ostatnim z wypadków (zginął rowerzysta) Policja i Zarząd Dróg Krajowych zorganizowali wizję lokalną. Już na wstępie przedstawiciel drogowców stwierdził, że fotoradar w tym miejscu, na razie nie wchodzi w grę. Także spowalniacze (tzw. leżący policjanci), bo to droga krajowa.
Cóż, pozostaje więc czekać... Mieczysław Siwiec
PS. Kierowcy byli trzeźwi, ten z Mercedesa, z urazem oka, trafił do szpitala w Koszalinie
Napisz komentarz
Komentarze