Czasami stał na środku chodnika i głośno kłócił się... sam ze sobą. Innym razem leżał na trawniku, albo ledwie powłócząc nogami, gdzieś szedł...
Budził strach. Bały się dzieci, bo strasznie wyglądał. Bali się dorośli, bo co zrobić, gdy zwróci się o pomoc?
Mijali go odwracając wzrok. Taki wyrzut sumienia...
Choć nie dla wszystkich mieszkańców Sławna.
- Tak naprawdę był bardzo grzecznym i miłym człowiekiem – mówi Pani Beata i dodaje, że dawała mu drobne kwoty, chociaż o nie, nie prosił. - Zawsze dziękował...
Darkowi pomagali sławieńscy policjanci. Na komendzie zawsze mógł liczyć na ciepłą herbatę lub miejsce, gdzie mógł się ogrzać.
Na ulicy spędził prawie 18 lat. Znalazł się tu po jakichś bliżej nieznanych zdarzeniach rodzinnych. Zabrakło ojca, on sam ciężko zachorował, stracił palce u jednej z rąk. Ponoć od tego czasu można było go spotkać, gdy gdzieś szedł z foliowym woreczkiem na twarzy. Wąchał klej. Uzależniał się...
Pomocy nie szukał. Pracownicy sławieńskiego MOPS-u mówią, że próbowali namówić go na jakiś ośrodek. Konsekwentnie odmawiał. Raz wywieźli go na odwyk. Długo tam nie wytrwał. Po miesiącu wrócił do swojego barłogu w pustostanie przy Pułku Ułanów. Tu krył się przed deszczem. W przyniesionych szmatach próbował szukać ciepła. Okazało się, że właśnie w tym miejscu, przed świętami Bożego Narodzenia dopadł go chłód. Śmiertelny chłód...
Miał tylko 33 lata...
Nawet nie wiadomo, kiedy i gdzie został pochowany. Ponoć, bez rozgłosu, po cichu zrobiła to, mieszkająca poza Sławnem, rodzina...
Chciał żyć po swojemu...
Zapamiętajmy Go, bo był naszym sąsiadem, mieszkańcem miasta. Był człowiekiem... Mieczysław Siwiec
Napisz komentarz
Komentarze