Gdy do konkubenta przyszedł koleżka z gorzałą i zaczęli pić, 23-letnia Daria B. ze starszym dzieckiem (5 lat) wyszła z domu. Gdy po kilkudziesięciu minutach wróciła, usłyszała, że 2 miesięczna Jagoda nie oddycha i koniecznie trzeba wezwać pogotowie.
- Wypadła mi z rąk – tłumaczył ojciec dziecka.
Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek, w jednym z mieszkań w centrum Darłowa. Co się tam wydarzyło? Wyjaśni śledztwo koszalińskiej prokuratury. Wiadomo, że dziecko na OIOM Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie, śmigłowcem LPR, trafiło we wtorek wieczorem.
Następnego dnia lekarze poinformowali prokuraturę, że malutka Jagoda ma na mózgu dwa wielkie krwiaki, do których przyczyniły się osoby trzecie.
W związku z tym, śledczy zatrzymali 5 osób. Oprócz matki i ojca, także osoby, które przebywały w mieszkaniu (w tym jednego poszukiwanego przez policję). Dwoje świadków (brat i kolega konkubenta) zostało zwolnionych.
Kobieta, na której ciążył obowiązek opieki nad dzieckiem, już usłyszała zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jeśli jej wina zostanie udowodniona, może za to dostać od 3 miesięcy do lat 5 więzienia (artykuł 160§2 kk). Daria B. nie przyznała się do winy.
Prokurator uważa, że mogła przewidzieć skutki spożywania alkoholu przez mężczyzn. Nie zastosował wobec niej żadnego aresztowego środka zapobiegawczego, między innymi dlatego, że ma jeszcze jedno dziecko. Kobieta została objęta dozorem policyjnym i ma zakaz opuszczania kraju oraz zbliżania się do konkubenta.
Bardzo wiele wskazuje na to, że nie będzie to zbyt trudne do spełnienia, bo Adam K. usłyszał zarzuty ciężkiego pobicia. Grozi mu nawet 15 lat więzienia. Prokurator już wystąpił do sądu o zastosowanie aresztu tymczasowego.
Stan dziecka ciągle określany jest jako bardzo ciężki. (sim)
Napisz komentarz
Komentarze