Do pisma ustosunkował się sam zainteresowany, który nie odniósł się do zarzutów, tylko stwierdził, że nie rozumie, dlaczego pismo trafiło do wójta, skoro nie jest on jego, ani tych Pań przełożonym? Dlaczego wysłuchano tylko jednej strony? Czy tak się to robi, Pani przewodnicząca? – dopytywał Szach.
- Dlatego sprawę skierowałam do komisji – odpowiedziała Przewodnicząca i przypomniała, że wcześniej, na spotkaniu z radnymi, gdy sprawa wyszła na jaw, radny Szach sam zobowiązał się, że pojedzie do Komunalki i incydent wyjaśni.
- Byłem tam, ale nie było prezesa – brzmiała odpowiedź.
Szachowi wtórowała Magdalena Kiełdanowicz, która też nie widziała nic niestosownego w zachowaniu radnego, a pretensje miała o to, że pismo skierowano do gminy, a nie na policję. I dlaczego sprawą ma się zajmować gminna komisja? Czy jest to jakaś komisja etyki, która ma rozstrzygać takie wykroczenia? - pytała radna Kiełdanowicz. Mieczysław Siwiec
PS. Moralność radnego. Potrafi zaatakować bogu ducha winne osoby (to nie pierwszy taki przypadek), ale nie potrafi przyznać się do błędu, przeprosić... Do tego bezrefleksyjna radna, która nie widzi sedna sprawy i nie rozumie, że sprawa ma głębsze podłoże i uderza w wizerunek całej Rady. W nią też! Ktoś tych radnych wybiera... Mieczysław Siwiec
Napisz komentarz
Komentarze