W czwartek rano (19.03) rano zadzwoniła mieszkanka Radosławia:
- Do naszej miejscowości skierowano dwie osoby na kwarantannę związaną z zagrożeniem koronawirusem. Przyjechały zza granicy, podobno do Koszalina, ale że tam mieszkają w wielkim bloku, to tu właśnie mają odbyć kwarantannę, aby tam nie trzeba było ewakuować całego bloku – informowała. - O tym, że tu będą, nikt nas nie powiadomił, nikt też nie powiadomił sołtysa. Po prostu wysiedlono mieszkającą tu Panią i zakwaterowano nowe osoby. Podobno z jej rodziny. Boimy się wychodzić z domów, bo ci ludzie wychodzą przed dom na papierosa – dodaje.
Policja nic nie wie na temat jakichś osób poddanych kwarantannie w Radosławiu!
A powinna, bo każdy przekraczający granicę musi podać miejsce, do którego się udaje. Informacja ta zostaje natychmiast przekazana odpowiedniej komendzie powiatowej, której zadaniem jest zorganizowanie nadzoru nad objętymi kwarantanną. Wtedy, przynajmniej raz dziennie policjanci sprawdzają, czy stosują się do narzuconych reguł.
Mieszkańcy Radosławia mówią, że pod wskazanym przez nich domem patrolu dotychczas nie było (pisane w czwartek 19.03 około godz. 15.)
Także sławieński „Sanepid” oraz Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego nic nie wie o kwarantannie w Radosławiu! Zresztą nie udzielają żadnych informacji na ten temat!
W Urzędzie Gminy też nic nie wiedzą, ale podpowiadają, że do nich dokumenty docierają dość późno. Nawet po dwóch dniach od przekroczenia granicy. Trochę więcej wie wójt gminy Sławno:
- Mieszkańcy Radosławia poinformowali o nowej dla nich sytuacji. Natychmiast zareagowałem i poprosiłem o policyjną kontrolę. Policja odesłała mnie do „Sanepidu”. To osoby, które wróciły promem ze Szwecji. Nie wiem, dlaczego służby nie mają o nich informacji, jest chyba jakiś poślizg w ich przepływie pomiędzy instytucjami. Gmina do tej pory też nie dostała żadnej oficjalnej informacji o tym, że tam są – mówi Ryszard Stachowiak (czwartek godz. 15.).
Moim zdaniem:
Pomijając zły obieg informacji zastanawiający jest zakaz ich udzielania. Nawet o miejscowościach, gdzie jest stosowana kwarantanna. Szefowa sławieńskiego „Sanepidu” mówi, że „to małe miejscowości, wszyscy się znają i, że nie można stygmatyzować osób poddanych kwarantannie”.
Innego zdania jest minister zdrowia Łukasz Szumowski. On, w jednym z wywiadów, stwierdził wprost:
„Siłowa izolacja to jedna z opcji, w Polsce miało to już miejsce. Informujemy także sąsiadów, by także kontrolowali tych, którzy są w kwarantannie. To jest kwestia odpowiedzialności obywatelskiej”.
Wygląda na to, że rozsądne podejście ministra jest mało istotne w obliczu sztywnych przepisów. A te powinny być elastyczne wobec niebywałego zagrożenia dla całego społeczeństwa. Tu trzeba podejść zdroworozsądkowo. Nikt nie nawołuje do ujawniania danych osobowych, ale informacja, w którym domu jest kwarantanna powinna być upubliczniona. Wystarczy wywieszka na drzwiach. W innym przypadku skąd sąsiedzi, znajomi, czy przypadkowe osoby mają wiedzieć, że do danego mieszkania nie należy się zbliżać?
I jak mieć na oku tych niepokornych, łamiących zasady kwarantanny? Przecież służb zabraknie... Mieczysław Siwiec
Napisz komentarz
Komentarze