Na ostatni dzień listopada w Miejskiej Bibliotece w Darłowie zapowiedziano spotkanie autorskie z prof. Danielem Kalinowskim. Tego dnia świętuję swoje urodziny…Stanęłam przed dylematem.
Iść? Nie iść? - Idę… A w bibliotece oczekiwanie na gościa, który wybrał drogę do Darłowa przez Postomino… Trasa w remoncie. Mimo, że jeszcze kalendarzowa jesień na dworze zimowy pejzaż. Śnieżyce. Utrudnienia z dojazdem. Autor książki „Juwernota” nie spodziewał się trudności… Uznał, że ze Strzelinka – wsi „Krainy w Kratę”, gdzie przed laty z żoną Adelą Kuik zamieszkali w wyremontowanej przez siebie chałupie, będzie bliżej i szybciej niż inną stegną…. Przez Sławno, z którego pochodzi. Urodził się w tym mieście w 1969 roku. Młodszy od mojego syna o rok.
„Juwernota” to najnowsza pozycja Daniela Kalinowskiego. Gdy przyszłam do biblioteki, książka już stała na stoliku, przy którym miał zasiąść autor. Zapraszała do zerknięcia na jej strony. Jej rozchylenie było jak szeroko otwarte okno i drzwi. Wołaniem, żeby wejść w sedno rzeczy. W podtytuł „Kultura kaszubska i studia kulturalne”? Tylko jak rozszyfrować tajemnicze, nieznane mi słowo tytułu? „Juwernota” – to imię? Nie tylko mnie zaintrygował ten tytuł. Gdzie do niego wytrych? Czy podtytuł jest podpowiedzią? Jego temat „Literatura Kaszubska” jest mi bliski! Są w nim Kaszuby, Kaszubi i moje Pomorze. Między innymi dlatego przyszłam na to spotkanie. Prowadziła je Alicja Balcerzak. Było duchową ucztą. Choć minęła w okamgnieniu. W wyjątkowym też dla mnie czasie. Zbliża się Wigilia Bożego Narodzenia i kolejna rocznica, tym razem mego chrztu w małym polanowskim kościele przy drodze ze Sławna. Polanów. O związkach z tym miastem może opowiadać i prof. Kalinowski. Moi Rodzice - osadnicy przybyli doń 15 sierpnia 1945 roku. Rodzice chrzestni to Kaszubi. U nich w domu słyszałam język kaszubski. Gadki, których nie rozumiałam. Nadano mi imię europejskie. Otrzymałam je po niemieckiej położnej Christine, która z niemieckim lekarzem przyjęła mnie na świat. Za jakiś czas oni musieli opuścić Polanów. Czy od tamtej pory szukam swojej tożsamości, pytam – kim jestem? Po latach, już ze świadomością swej pomorskości pogłębiam wiedzę o moim domactwie na takich spotkaniach.
Po raz drugi w Darłowie zachwycam się przekazem młodego profesora. Pierwszy raz poznałam go, gdy był z żoną na Wieczorze Kaszubskim zorganizowanym przez Arka Sipa w DOK-u. Uwielbiam rozmowy z mądrymi ludźmi. Bije od nich światło. Daniel Kalinowski nie wygląda na dostojnego profesora uniwersytetu, na osobę niedostępną. Takiego wykładowcy chce się słuchać i przyjmować od niego wiedzę oraz chłonąć tę jego miłość do literatury, teatru, tradycji ludu kaszubskiego. Podziwiam jego znajomość języka kaszubskiego, którego nauczył się z miłości do żony Kaszubki. Oboje kroczą tą samą stegną. Naukowcy odkrywający kaszubskie tajemnice. A tym samym moje Pomorze. Jestem stąd! To moja ojczyzna. Jestem Europejką, Polką ale przede wszystkim Pomorzanką. I kocham Kaszubów.
Kiedy dyrektorka Joanna Witkowska głośno zauważyła, że w naszej bibliotece jest niewiele po kaszubsku, ten animator kultury obiecał podarować teksty ze swego księgozbioru…Zrobił już to! Dotknęłam przysłaną „Twarz Smętka” Jana Drzeżdżona.
„Juwernota” spowodowała, że uczestniczyłam w spotkaniu z nią i jej autorem wszystkimi zmysłami. Patrzyłam na jego twarz, oczy, gesty. Widziałam w nich wiele z urody jego przodków, o których wspomniał… Zobaczyłam jego mamę, babcię i innych krewnych, a przecie ich nie znam. Ten pięknej urody, postury, aparycji mężczyzna był jakby z innego świata, który mnie otacza. Dziwnie łagodny i zwiewny. Przybył jak ptak… I odkrył tajemnicę tytułu książki. Po kaszubsku – juwernota, a po polsku to tożsamość, świadomość. Urodziłam się na ziemi, w której kryje się wielka zaduma.
Wydawcą pięknej „Juwernoty” jest Instytut Kaszubski w Gdańsku. Zwróciłam uwagę na okładki, ilustracje, a przede wszystkim na jej zawartość, na spis treści. Po wyrywkowym przejrzeniu znajduję znane mi nazwiska. Jana Drzeżdżona. Pisałam pracę magisterską o jego krainach pisarstwa. Jest i pisarz prof. Zbigniew Zielonka – mój promotor. I przywołanie Aleksandra Majkowskiego autora książki „Życie i przygody Remusa”. Przypomnienie Piaśnicy, filmu „Kamerdyner” i postpamięciowego filmu „Jutro będzie padać”, którego nie oglądałam…
Ciekawe jest zdjęcie na okładce przedniej, którą wykonała Maja Kalinowska (kim jest dla autora książki?). - Ktoś zapytał, co ono przedstawia, czy bursztyn? Badacz literatury i kultury kaszubskiej z uśmiechem odpowiedział, że nie powie bo to tajemnica…., ale po chwili przytaknął - na tak - bursztyn … Dla mnie jest w tym uniesionym, magicznym kole światłość. Mistyka czasu rąk wzniesionych do modlitwy. Może to symboliczne dłonie Kaszubów pielgrzymujących przez wieki na Rugię, do Arkony? … Na okładce tylnej fotograf Sławomir Dębowicz przedstawił szczęśliwą rodzinę Kalinowskich. Małżonkowie z dziećmi, zwierzakami na tle lasu, przy potężnym drzewie, na łące. Sielski widok. Wymowny. A bursztyn nazywany przez Niemców „bernstein” – znaczy płonący ogień. A jeśli tu chodzi o ognisko domowe ?
Na plakacie zapraszającym na spotkanie 30 listopada 2023 roku do biblioteki umieszczono inne zdjęcie, ale z tej samej sesji. Na obu fotografiach profesor z długimi włosami jak hipis. A żona , też badacz literatury i kultury ludu z którego pochodzi jak wniebowzięta. Para zakochanych w sobie i kaszubszczyźnie. Są kimś kto płonie. Podziwiam ich dokonania. Mój odbiór tej książki to „wędrowanie” po pomorskich drogach. Stąpam po tej krainie z otwartym sercem. Tak jak się stąpa po zaklętej ścieżce. Poprosiłam prof. Daniela Kalinowskiego o autograf. Na stronie zakupionej „Juwernoty” zamaszyście napisał: „Kaszëbë wołają nas! Nasze` stegnë źolają!” Czy ostatnie słowo dobrze tu zapisałam? Co znaczy?
- Czekają? Tak się domyślam, może dlatego, że całe życie na coś czekam… Jeszcze nie wiem dokąd zaprowadzą mnie stegny tajemnic życia… Spotykam nowe, już drugie pokolenie światłych ludzi na mojej pomorskiej ziemi. Są jak klucze, które otwierają szkatułki pełne tajemnic. Chylę przed nimi czoło.
Napisz komentarz
Komentarze