Aż około 50 procent poparzonego ciała może mieć mężczyzna, który najbardziej ucierpiał podczas wybuchu gazu w piwnicy budynku przy ulicy Prusa w Sławnie. Poszkodowana została też kobieta, jednak dużo lżej. Po opatrzeniu została zwolniona.
Do zdarzenia doszło około godziny 8. rano w niedzielę. Siła wybuchu była tak duża, że zniszczona została klatka schodowa, a wszystkie drzwi mieszkań wciśnięte do środka. Rozleciał się też ganek wyjścia z piwnicy na podwórko za blokiem, a z dachu pospadały dachówki.
Rannego mężczyznę zabrał śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Pilot lądował w bardzo niebezpiecznym miejscu, na skrzyżowaniu pomiędzy tzw. Samem a płotem budynku mieszkalnego i wiszącymi liniami energetycznymi. I to pomimo tego, że około 100 metrów dalej jest pusty, dużo większy plac przy Gombrowicza.
- To prawdziwy kamikaze, przecież wystarczy podmuch wiatru, aby ściągnęło go na druty – tak wyczyn ten komentowali obserwatorzy.
Pilot wylądował (i wystartował), przy wiejącym wietrze, na kilka chwil przed nadciągającą burzą. Zabrał poparzonego mężczyznę do szpitala w Gryficach.
Na razie nie wiadomo, co było przyczyną wybuchu? Wyjaśni to śledztwo.
- Tu od kilku dni naprawiano gaz, wczoraj został podłączony. Widocznie coś nie wyszło – mówi jeden z mieszkańców klatki. (sim)
Napisz komentarz
Komentarze