O kampanii i dalszych planach Marek Łagocki mówi w rozmowie z nami.
- Za Tobą wyborczy maraton. To było wiele dni spędzonych na spotkaniach i wyjazdach w teren, setki przejechanych kilometrów, wiele nieprzespanych nocy. Słowem masz za sobą ogrom pracy, który zaprocentował ogromnym poparciem i zaufaniem społecznym.
- Tak, to prawda – to był niesamowity maraton, wykańczający i niebezpieczny momentami, mam tu na myśli zdarzenie z przeciętymi przewodami hamulcowymi w moim aucie, ale jednocześnie niezmiernie satysfakcjonujący. Te wybory dały niesamowity wynik, bo prawie 11 tysięcy głosów poparcia ze strony mieszkańców naszego okręgu nr 100. A to – proszę pamiętać – wynik, który wypracowałem sam z moim sztabem. Nie miałem wsparcia w partii, czy organizacji. Sam wziąłem sprawy w swoje ręce i stanąłem do walki o Senat dla Obywateli, bez partyjnych pleców i taryfy ulgowej, jak inni kandydaci, choć czasami przedstawiający się jako niezależni, czy bezpartyjni, ale tylko z nazwy.
Za każdy jeden głos poparcia bardzo dziękuję, każdemu mieszkańcowi z osobna. Zapewniam wszystkich moich wyborców, że Wasze głosy nie zostaną zmarnowane.
- Było ciężko?
- Tak, chwilami dopadało człowieka zwątpienie, ale to trwało krótko. Po takiej chwili zwątpienia wracały siły i wiara, że to wszystko ma sens, bo jak nie my, to kto? Ludzie z nami chętnie rozmawiali, opowiadali o swoich problemach, często o bardzo intymnych sprawach, wierząc, że ich nie zostawimy samych z tym wszystkim. I nie zostawimy! Bo to, że ostatecznie nie zdobyłem mandatu senatora, nie przekreśla mojej misji i mojej aktywności na rzecz pomocy ludziom. Dalej pozostaję redaktorem, dalej chcę działać na rzecz mieszkańców, poza tym na tym nie koniec, jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa!
- Co masz na myśli?
- Przed nami wybory samorządowe oraz wybory do Parlamentu Europejskiego. Nie wykluczam dziś żadnego scenariusza. Kto wie – może wystartuję na Wójta, Burmistrza czy do sejmiku województwa. Mocno się nad tym zastanawiam, bo to przecież także płaszczyzna, która daje możliwości pracy dla mieszkańców. Ale spokojnie, wszystko po kolei. Teraz czas na tzw. analizy, wnioski, ale też na porządki po wyborczym poligonie – musimy zająć się przecież także prozaicznymi sprawami, jak posprzątanie plakatów, także tych zniszczonych. Niestety, ta kampania przyniosła ze sobą również wiele złego i agresji ze strony konkurentów i przeciwników, dużo zniszczeń i zagrożenia, o którym już wspominałem.
- No właśnie, jak zakończyła się ta mrożąca krew w żyłach historia z zagrożeniem Twojego zdrowia i życia?
- Mojego i nie tylko mojego, bo ludzi z mojego sztabu również to dotyczyło. Przypomnę, że mój samochód został celowo uszkodzony – przecięto w nim przewody hamulcowe, czym narażono nas wszystkich na zagrożenie utraty zdrowia, a nawet życia. Przypomnę, że w dniu, gdy ujawniłem, co się stało, mieliśmy jechać w teren, do Darłowa. Do dziś dostaję dreszczy na sama myśl, jak to wszystko mogło się skończyć, gdybym odpowiednio wcześniej, jeszcze na terenie Koszalina, gdy jeździłem bardzo wolno, nie przekonał się, co się stało. Doszłoby do tragedii…A sprawa? Wciąż jest w rękach policji, po tym, jak złożyłem zawiadomienie, i jak do tej pory nic z tego nie wyniknęło. Wciąż jednak liczę na to, że sprawca, bądź sprawcy, zostaną ustaleni i zatrzymani i odpowiednio ukarani, przecież to świadome narażenie mnie oraz moich przyjaciół na utratę zdrowia i życia.
- Masz rację! Sprawcy powinni ponieść zasłużoną karę i świat powinien się dowiedzieć, co zrobili. Tak, jak to było w przypadku człowieka, który niszczył Twoje banery.
- Tak, członek mojego sztabu przyłapał sprawcę na gorącym uczynku, gdy ten ciął nożem do tapet moje banery. Sprawcą był człowiek, który pojawiał się u boku mojego kontrkandydata Andrzeja Jakubowskiego. Ten natomiast wyparł się wszystkiego, wyparł się znajomości z tym człowiekiem i stwierdził, że nie ma o niczym pojęcia. Wstyd! Wstyd grać takimi metodami!
- Obyś w kolejnych wyborach nie musiał stawiać czoła takim przeciwnikom.
- Też na to liczę, choć obserwując scenę polityczną, także tę lokalną – śmiem wątpić, czy teraz będzie tylko lepiej. Ale nie wyprzedzajmy faktów, nie będziemy się martwić na zapas. Tymczasem chcę podziękować jeszcze raz wszystkim, którzy oddali na mnie swój głos w wyborach. Jednocześnie gratuluję zwycięstwa i zdobycia mandatu senatora Stanisławowi Gawłowskiemu. Wygrała demokracja i to jest najważniejsze. A teraz czas na dalszą pracę!
Napisz komentarz
Komentarze